Voozie |
Wysłany: Śro 11:41, 21 Mar 2007 Temat postu: |
|
Dostałem opieprz od pani Admin, więc poprawie się, pozatym, teraz musze świecic przykładem.
Kryptozoologia (z gr. kryptos - ukryty, zoon - zwierzę i logos - nauka) to nazwa dla badań nad gatunkami zwierząt, które istnieją wg rozmaitych podań, legend i relacji świadków, a których istnienie aktualnie odrzuca współczesna zoologia, ze względu na brak wiarygodnych, naukowych dowodów. Kryptozoologia zajmuje się także badaniem możliwości istnienia gatunków zwierząt uważanych za wymarłe przez zoologię. Za ,,ojca" tej bardzo interesującej dyscypliny uznaje się doktora Bernarda Heuvelmansa.
Co ciekawsze przypadki:
- Tzw. Allegorhai horhai to mongolski ,,robak śmierci". We wczesnych latach 90. podróżnik - odkrywca Ivan Mackerle poprowadził ekspedycję w głąb pustyni Gobi w celu jego odkrycia. Podobno kształtem przypomina on ogromną, półtorametrową dżdżownicę z ostrymi wypustkami umieszczonymi na obu końcach ciemnoczerwonego korpusu. Zwierzę przez większą część roku pozostaje ukryty w pustynnych piaskach, z rzadka pojawiając się na powierzchni. Mongolski robak śmierci budzi grozę wśród miejscowych plemion koczowniczych, potrafi on bowiem zabijać ludzi i zwierzęta nawet tak duże jak wielbłąd, wywołując rodzaj porażenia prądem lub też atakując ich czymś w rodzaju jadu. Istnienie tego zwierzęcia wydaje się całkiem prawdopodobne. W Ameryce Południowej i Afryce żyją ogromne dżdżownice, a niektóre gatunki węgorzy i ryb
głębinowych potrafią wytwarzać impulsy elektryczne o dość dużym napięciu. Podobnej umiejętności nie stwierdzono u organizmów mniej rozwiniętych, ale nie jest to niemożliwe. Mimo licznych doniesień o jego istnieniu, wszystkie wyprawy w głąb pustyni w jego poszukiwaniu zakończyły się fiaskiem. Wszelkie obserwacje ,,robaka śmierci są bardzo rzadkie, spowodowane jest środowiskiem, w którym żyje, pustynia Gobi jest bardzo rozległa i o bardzo ostrym, gorącym klimacie. Pierwsze obserwacje miały miejsce w 1926 roku w południowej części pustyni. Większość spotkań miała miejsce w czerwcu i lipcu, co może dowodzić tego, że zwierzę na część roku zapada w hibernację.
_____________________________________________________________
Nie jest pewne, czy zjawiskiem znanym jako chupacabra powinni zająć się raczej ufolodzy, niż krzyptozoolodzy. Wiadomo jednak, że coś zabija regularnie zwierzęta domowe, takie jak kozy, psy, gęsi i bydło, a następnie wysysa z nich krew. Takie makabryczne zdarzenia dzieją się na wyspie Puerto Rico. Myliłby się ten, kto uważałby, że chupacabra stała się tylko elementem miejscowego folkloru. Owszem, odkąd zaczęła się pojawiać, wyspa znana jest nie tylko z Rickiego Martina (który jest Portorykańczykiem), ale jej mieszkańcy boją się tego tajemniczego stworzenia i domagają się jakiegoś w miarę rzetelnego śledztwa, a wreszcie schwytania potwora. Pierwsze doniesienia o chupacabrze pochodzą sprzed 1973 roku, jednak relacje ze spotkań ze stworem przybrały na sile w ostatnich latach.
Zeznanie naocznego świadka:
"To było w dzień około 7.30 rano. Usłyszałem głośne buczenie i wyjrzałem przez okno i wtedy zobaczyłem to stworzenie. Właśnie lądowało i po kilku sekundach stanęło na dwóch nogach na dużym kamieniu w moim patio. Po chwili podskoczyło do góry, wzbi ło się w powietrze i odleciało, przemykając między gałęziami drzewa avocado bez dotykania ich. Wyglądało dokładnie tak jak opisują je inni ludzie. Tym, co w jego wyglądzie uderzyło mnie najbardziej, było coś w rodzaju małych skrzydełek na plecach, które w miarę przechodzenia w dół grzbietu stawały się coraz większe. Stwór poruszał nimi z dużą szybkościa, co powodowało buczenie. Więc na grzbiecie CHUPY znajdują się małe skrzydełka, a nie jak dotąd sądzono kolorowe kolce. Po prostu gdy szybko nimi porusza widzimy tylko ich górne krawędzie co wygląda jak zakrzywione kolce. Zauważyłem też, że w trakcie lotu istota zmienia kierunek lotu poprzez nachylanie tych małych skrzydełek w odpowiednią stronę. Myślę, że ona przybyła z jakiegoś innego miejsca we wszechświecie."
_____________________________________________________________
Wielkie czarne psy pojawiają się na Wyspach Brytyjskich od bardzo dawna. Stworzenia te, które być może powinny stać się bardziej obiektem badań parapsychologów niż kryptozoologów, stały się już elementem miejscowego folkloru, podobnie jak słynna Nessie. Jedna z pierwszych wzmianek na temat zagadkowych stworzeń pochodzi z 1577 roku. 4 sierpnia w Bungay w hrabstwie Suffolk, Jeden ze średniowiecznych opisów spotkań z czarnym psemwielki czarny pies wbiegł do kościoła podczas odprawiania mszy. Dwaj mężczyźni, w pobliżu których przebiegł, padli martwi, ze skręconymi karkami. Relacja zachowała się dzięki Abrahamowi Flemingowi, który opisał powyższe wydarzenie. Bardzo podobne wydarzenie rozegrało się w tym samym czasie w Blynthburgh, oddalonym kilkanaście kilometrów od Bungay. W tamtejszym kościele do dziś oglądać można rzekome ślady psich pazurów, mające formę dość głębokich nadpaleń. Na przestrzeni wieków relacje ze spotkań z ogromnymi czarnymi psami mnożyły się na terytorium Wielkiej Brytanii, a bardzo podobne stworzenia widywane były także w samej Europie i na innych kontynentach (w Iralndii, Francji, Kanadzie, USA).
_____________________________________________________________
Od wielu lata w jeziorze Loch Ness pojawia się rzekomo dziwne stworzenie, uważane przez niektórych za potwora. Dokładnie nie wiadomo czym ono jest, do jakiego gatunku należy, ani czy w ogóle istnieje, ale przemawia do wyobraźni wielu badaczy rzeczy dziwnych i nie wyjaśnionych. Czym jest potwór z Loch Ness? Zwykłą szarą foką, wydrą, podwodnymi gazami, nowym gatunkiem zwierzęcia, czy też może przedpotopowym gadem?
Element wodnego stworzenia przewija się niemalże przez cały folklor Szkocji. Niemalże każde większe jezioro, w tym regionie ma swoją legendę, w której pojawia się ,,potwór z jeziora".
Zresztą nie tylko w Szkocji (jeziora Lough Bray i Champlain), również w USA (Jez. Kraterowe w Montanie i Salt Lake w Utah), a także w Europie (ogromny jesiotr z Bugu).Dotychczas tylko kilka razy udało się sfilmować coś, co można uznać za potwora z Loch Ness. Wyczynu tego pierwszy dokonał Malcolm Irvine w 1933 roku. Jego krótki film przedstawia ciemny obiekt (,,garb") płynący z dość dużą prędkością i rozcinający wodę, wywołując zmarszczenie wody. W 1936 roku temu samemu badaczowi udało się po raz drugi sfilmować coś dziwnego. Tym razem jego film jest wyraźniejszy, widoczna jest głowa potwora, płynącego w podobny sposób, jak i w jego poprzednim filmie. Oba filmy nie są zbyt dobre technicznie, ich dokładność ograniczona została techniką (lata trzydzieste). Jednak znacznie później, w 1960 roku Tim Dinsdale, zdołał uchwycić kamerą jakiś ruch w jeziorze. Film przedstawia trójkątny, ciemny obiekt, płynący po jeziorze dość daleko i dość szybko. Autentyczność filmu została potwierdzona przez Centrum Zwiadu Lotniczego Królewskich Sił Powietrznych. Eksperci wojskowi przyznali, że sfilmowany obiekt z pewnością nie jest łódką ani łodzią podwodną, i że ,,jest to prawdopodobnie żywe stworzenie". Filmy Dinsdale'a i Irvine'a są jednymi z najbardziej wiarygodnych dowodów na istnienie jakiś nieznanych stworzeń w jeziorze Loch Ness. |
|